Rozmaitości

Nasze sposoby na rozwijanie kreatywności (cz. I)

Czy 13 osób może razem napisać opowiadanie? Pytanie wydaje się ciekawe, więc postanowiliśmy to sprawdzić na własnej skórze w ramach kolejnego ćwiczenia, które miało rozbudzić naszą kreatywność. Jesteście ciekawi, jak nam poszło?

Zadanie, przed którym postawiła nas koordynatorka, nie wyglądało na szczególnie skomplikowane. Każdy z nas po prostu miał napisać jedno zdanie. Sprawę utrudniło to, że każda kolejna osoba znała tylko jeden fragment opowieści – ten, który został napisany przez poprzedniczkę/poprzednika. Czy w tej sytuacji możliwe było zachowanie jakiejkolwiek logiki? Zapraszamy do zapoznania się z efektem naszej pracy.

Młody Paryż opowiada

Wszystko zaczęło się od zdjęcia. Zdjęcia, które znalazłam w starym pudełku na strychu. Fotografia przedstawiała tajemniczą starą chatę. Widok tego domu wzbudził we mnie niepokój. Moje myśli płynęły jak statek po wzburzonym morzu wspomnień i szukały odpowiedzi na pytanie: skąd ja go kojarzę? Odwiedziłam go już kiedyś? Myślałam, że to tylko sen… Był tam również nieco dziwny, starszy mężczyzna. Ciekawe, czy wciąż tam jest… Co tam w ogóle się wydarzyło? W wieczór poprzedzający Wszystkich Świętych ja, z natury panikara, czułam się tu niezbyt pewnie. Oblał mnie zimny pot, a w głowie zaczęły rysować się czarne scenariusze. Czy to, co właśnie zobaczyłam, dzieje się naprawdę? Uznałam, że to nie może być prawda. Byłam jednak tak przerażona, że wyszłam z budynku i zaczęłam biec przed siebie. Po chwili zdałam sobie z czegoś sprawę. Ucieczka była działaniem, którego nie mogłam zrozumieć. Każdy zadawał mi to samo pytanie: co się stało? Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Szukałam w tym sensu. Kiedy dostałam wiadomość, olśniło mnie… Zawsze jest jakieś wyjście. Pomyślałam przez chwilę i doszłam do wniosku, że zawsze możemy coś zrobić razem. Sytuacja była trudna, ale poradziliśmy sobie. Wszystko skończyło się dobrze i mogliśmy działać dalej. Po kolejnym sukcesie dzień zakończyliśmy wspólnym jedzeniem pizzy i uśmiechnięci rozeszliśmy się do domów.

Loading

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *